Zamieszczamy kolejny felieton Bartłomieja Kolipińskiego "Decyzja o warunkach zabudowy - wykładnia historyczna", który ukaże się w "Człowieku i Środowisku"
Decyzji o warunkach zabudowy - wykładnia historyczna
Żeby opowiedzieć zapowiedzianą w poprzednim felietonie historię decyzji o warunkach zabudowy należy cofnąć się do roku 1980-tego. Wtedy to na polu gry o przestrzeń pojawił się Naczelny Sąd Administracyjny. Wcześniej, co trudno sobie dzisiaj wyobrazić, gra toczyła się bez arbitra, a nawet bez świadomości, że na boisku w ogóle jakieś reguły obowiązują. To znaczy w praktyce obowiązywała jedna bardzo prosta i czytelna zasada: rację ma ten, kto ma pieczątkę. Zdarzało się jednak, że niepogodzony z losem zdesperowany gracz odwoływał się do suwerena, czyli właściwego komitetu partyjnego (młodszemu czytelnikowi muszę dopowiedzieć, że chodzi tu o Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą). I czasami to skutkowało, bo suweren miał na biurku telefon, który rządził dysponentami pieczątek. I na tym z grubsza polegał utrwalony i oswojony W PRL-u podział władzy, nie tylko zresztą w architekturze i budownictwie.